TAM I Z POWROTEM ZA SWOIM KOTEM.
Kosmos spływa tak cicho
jakby nigdy nie istniał.
Kot,
ten z mojej bajki
czuwa nad światem,
który rozumie i czuje tylko on.
By cisza i spokój,
tak jak wieczność pod gwiazdami ,
tak jak kot na parapecie
były
moją przestrzenią.
Moją tkanką i myślą
w bezmiarze oczekiwań
na spokojne sny.
Szarobury kotek z wyleniałym ogonem
ominąwszy szerokim kołem
buroszarego psa który
mógł być też szarobury
ziewnął, przeciągnął się przez płot
jak każdy przyzwoity kot
i zadarłszy w chmury głowę
wszczął wesoła z psem rozmowę.
Że zaś nie mruczał pod nosem
tylko mówił ludzkim głosem
pies rozumiał to i owo
i co chwila kiwał głową.
Bo faktycznie kot miał rację
coraz bliżej są wakacje
coraz bliżej jaja święta,
o spacerach też pamiętał.
Wspomniał też na szarym końcu
grzanie boków w jasnym słońcu.
Potem łapy uściskali
jak koledzy się rozstali
i nie było waśni między psem i kotem
bo wiosna zdążała najbłachszym wykrotem
polną ścieżką .mysią dziurą
dziką kaczką ,smaczną kurą
A nawet ludzie idioci
słuchali tej gadki kociej
jakby wiosna
dla nich też coś niosła.
Jak podły złodziej
po psie i kocie
podwórkowe słońce
wyciągają ręce.
ominąwszy szerokim kołem
buroszarego psa który
mógł być też szarobury
ziewnął, przeciągnął się przez płot
jak każdy przyzwoity kot
i zadarłszy w chmury głowę
wszczął wesoła z psem rozmowę.
Że zaś nie mruczał pod nosem
tylko mówił ludzkim głosem
pies rozumiał to i owo
i co chwila kiwał głową.
Bo faktycznie kot miał rację
coraz bliżej są wakacje
coraz bliżej jaja święta,
o spacerach też pamiętał.
Wspomniał też na szarym końcu
grzanie boków w jasnym słońcu.
Potem łapy uściskali
jak koledzy się rozstali
i nie było waśni między psem i kotem
bo wiosna zdążała najbłachszym wykrotem
polną ścieżką .mysią dziurą
dziką kaczką ,smaczną kurą
A nawet ludzie idioci
słuchali tej gadki kociej
jakby wiosna
dla nich też coś niosła.
Jak podły złodziej
po psie i kocie
podwórkowe słońce
wyciągają ręce.
Jaki dzień mamy dzisiaj
Nagroda dwa banany
Co za upał .co za żar
Czemu jesteś zatroskany
Przecież obiecała przyjść.
Chłodny rosi ,rosi rosi
deszczyk wonny
co się stało. jakże tak?
gdzie się podział wina smak?
przecież kiedyś musi przyjść.
Gra muzyka. krzesła skaczą
to znów koty się łajdaczą
Ach te koty mój biedaczku
przecież mokniesz. weź parasol.
Przecież obiecała przyjść.
Powiesił się, szkoda
nie sprzyjała mu pogoda
Uśnij miły smacznie śpij,
ona jeszcze może przyjść
przecież obiecała ci.
Nagroda dwa banany
Co za upał .co za żar
Czemu jesteś zatroskany
Przecież obiecała przyjść.
Chłodny rosi ,rosi rosi
deszczyk wonny
co się stało. jakże tak?
gdzie się podział wina smak?
przecież kiedyś musi przyjść.
Gra muzyka. krzesła skaczą
to znów koty się łajdaczą
Ach te koty mój biedaczku
przecież mokniesz. weź parasol.
Przecież obiecała przyjść.
Powiesił się, szkoda
nie sprzyjała mu pogoda
Uśnij miły smacznie śpij,
ona jeszcze może przyjść
przecież obiecała ci.
Komentarze
Prześlij komentarz