THE SHOW MUST GO ON (Szoł musi trwać ).Dopiero żegnaliśmy naszych wysłanników zamierzających dyskretnie rozmontować Brukselę ,a już witamy ich następców ,przyszłych zwycięzców. Nasz pociąg widmo donikąd mknie, co transmituje wciąż TVP i trzeba będzie dobrze się rozpędzić by do niego bez obrażeń wskoczyć. Dotychczasowi ministrowie tak wybornie udawali ,że pracują że nie dość iż te pieniądze im się należały (od 60 tyś wzwyż) to na dodatek naród z ludem pod pachę wysłuchawszy kazania gościa co ich do wyborów nakłaniał, gremialnie jak jeden mąż i żona zagłosowali na nasze listy co było przecież oczywiste.   Przez to zrobiła się nam w rządzie wielka dziura, przez którą wpadł wiatr i po kątach hula. WIECZÓR PANIEŃSKI ZE STRIPTEASEM ? Opozycja twierdziła ,ze mamy krótką ławkę, że jak wyślemy do Brukseli Ankę Jojo i Beaty to nie odrobimy  już nigdy tej straty .I tu się okazało ,ze nie jest nas mało. Że na każde stanowisko w rządzie ,czy spółkach skarbu chętnych są tysiące...

Po przegranych wyborach w których lud niepracujący miast i wsi pokazał opozycji jej miejsce w kącie na wyborczym froncie, ta znowu wyciąga z lamusa jakieś rocznice, aby się nie czuć zepchniętą na bocznicę .Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, jak się nie ma sukcesów bieżących ,to się szuka wspomnień odbudowujących .A tu akurat trafia się jak ślepej kurze ziarno 30 lecie pierwszych częściowo wolnych jak twierdzą niektórzy, czy zgniłego kompromisu, który dopiero niedawno przełamaliśmy jak twierdzimy my. Bo co to był za sukces jeśli Solidarność miała dostać tylko 30% w Sejmie, a resztę komuna . Pamiętać trzeba ,że w „S” było wtedy 10 mln członków, a w PZPR 2 mln. Powinno być zatem zupełnie odwrotnie. Ale już wtedy byli tacy co próbowali się dogadywać z czerwonym, dzielić wpływy, budować jakieś wspólne plany. To się ciągnie do dziś czego dowodem ostatnie wybory i Miller czy Cimoszewicz na listach KE .My od razu stawialiśmy sprawę jasno. Nie będziesz dwóm bogom służył....