PROSZĘ PAŃSTWA.TYLKO CI LUDZIE TAK ZASŁUŻENI DLA MNIE,DLA PARTII I DLA SUWERENNEJ POLSKI SĄ W STANIE TU W BRUKSELI ODSUNĄĆ OD WŁADZY NIEMCÓW I LEWAKÓW.JA I WOLNI POLACY POPIERAMY ICH CAŁYM SERCEM.

 

Jak się wali to się wali. Z ministerstw, kierowniczych stanowisk, z Rad Nadzorczych powyrzucali ,więc co mają z sobą teraz zrobić bezdomne ptaszyny. Gdzie się schronić, pod czyje strzechy czy skrzydła.

 Prezes z Prezydentem dwoją się i troją, pomaga jak może Glapiński ,ale ilość miejsc w kancelarii prezydenta i NBP też jest ograniczona. Zostają samorządy tyle ,że tam niskie pobory. O niebo lepsze warunki finansowe oferuje oferuje Europarlament do którego już w czerwcu wybory.

W parlamencie tym PIS ma obecnie  27 przedstawicieli ,którzy raczej nie chcieliby opuścić ciepłych ,sowicie opłacanych posad na których praktycznie nie trzeba nic robić. Nie trzeba nawet znać żadnego języka poza swojskim polskim. Odnowienie mandatów jest dla obecnych europosłów PIS szekspirowskim "być albo nie być". Niestety prognozy wyborcze są dla prawicy dramatycznie złe. Według sondaży mogą stracić w PE aż dziesięć miejsc.

Jakby tego było mało do Brukseli szykuje się cała sfora bezpańskich psów. Zasłużonych dla Jarosława ,a zwolnionych z lukratywnych posad jak ex prezes Orlenu, ex szef TVP dyrektor nie wiadomo czego w Banku Światowym, ex szefowie CBA i MSW.  

  Ponieważ eurowybory tuż za progiem zaczyna się przebieranie nogami i podstawianie nogi.

Za jeden ze sposobów utrącania konkurencji jest zakulisowe jej kojarzenie i łączenie z aferą Pegazusa. Całości patronują wywołując psychozę prawdopodobnie premier Morawiecki i jego stary i wytrwały sojusznik Bielan.

Ich sojusz przetrwał burze, a teraz obaj mają spójne interesy. Po pierwsze Morawiecki próbuje rozpychać się w Brukseli i umieścić swoich ludzi w strukturach frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy Prawo i Sprawiedliwość. Brukselskie fuchy to w chudych opozycyjnych czasach łakomy kąsek.

Bielan jest człowiekiem i wtyczką Morawieckiego wśród europosłów. Koledzy śmieją się że to kabel, który nadaje na dwie strony, ale jest dla Morawieckiego poważnym źródłem informacji i plotek. Dzięki nim wspólnie próbują rozbić plan Kaczyńskiego, by obsadzić miejsca w Europarlamencie swoimi ludźmi ,a może nawet przenieść się do Brukseli osobiście.

Gwarancję startu maja już najbardziej wpływowi prezesi w czasach rządów PiS - Daniel Obajtek i Jacek Kurski. Ten pierwszy na bank, drugi o mało co. Jak było w sytuacji kiedy miejsc mało ,a chętnych dużo do przewidzenia bardzo duża grupa polityków PiS sprzeciwia się temu, by otrzymali oni tzw. biorące miejsca na listach do europarlamentu.

Jeszcze więcej kręci nosem na wieść o starcie w wyborach do PE Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Część ludzi z PiS nie chce również na listach Zbigniewa Ziobro.

 

Wśród kandydatów PIS chętnych do Europarlamentu Wśród kandydatów PIS chętnych do Europarlamentu  ((Waldemar Buda, Paweł Jabłoński , Przemysław Czarnek, Szymon Szynkowski vel Sęk, Grzegorz Puda, Marcin Przydacz, Ryszard Terlecki ,Marek Kuchciński, Małgorzata Gosiewska  jak i wśród aktualnych starających się o reelekcję europosłów panuje rozgoryczenie. 

„Z jakiej racji oni mają kandydować? Z czym mieliby pójść do Brukseli? Jakie kompetencje za nimi stoją, co oni wiedzą o polityce europejskiej? Nawet języków nie znają. O czym my mówimy?”

 

„Nazwiska Obajtka i Kurskiego "żrą" elektorat antypisowski. Napędzają go. Podobnie jest z Ziobrą, Wąsikiem i Kamińskim. To czerwone płachty na wyborców Platformy i "normalsów", którzy mogliby nas poprzeć. Ich start oznacza wyższą frekwencję, która w wyborach do Europarlamentu sprzyja liberałom. Mobilizacja wyborców obecnej władzy może nas zmiażdżyć”.

 

Będzie się działo, wszystko przed nami.