WASZA EKSCELENCJO,PANIE PREZYDENCIE.W IMIENIU PREZESA KACZYŃSKIEGO ZAPEWNIAM,ŻE TAK JAK WY MY TAKŻE NIE WIDZIELIŚMY WASZYCH ŚMIGŁOWCÓW NAD BIAŁOWIEŻĄ.TO BYŁA CHORA WYOBRAŹNNIA MIESZKAŃCÓW I OPOZYCJI.LICZYMY NA DALSZĄ WSPÓŁPRACĘ I POPARCIE W JESIENNYCH WYBORACH.
Białoruskie śmigłowce wojskowe bezkarnie wleciały nad polskie niebo 1 sierpnia i wprawiły mieszkańców przygranicznych terenów w przerażenie. Oba były pilotowane przez Rosjan. Ich zadaniem było sprawdzenie stanu polskiej obrony przeciwlotniczej na tym odcinku granicy.
TAK REAGOWAŁY OKOLICZNE MIESZKANKI -VIDEOKLIP
Incydent wykazał zdaniem jednych luki w polskim systemie obrony granicy powietrznej, zdaniem drugich naszą militarną potęgę najsilniejszej lądowej armii Unii Europejskiej. Bo w końcu co to są dwa choćby i nowoczesne ruskie czy białoruskie śmigłowce wobec tysięcy czołgów, samolotów i wyrzutni rakiet produkowanych obecnie dla naszej armii w Korei Południowej.Idąc śladem pewnych siebie przywódców
wojsko też nie przywiązywało specjalnie wagi do takich
drobnych jak na nasz obronny potencjał i możliwości przypadków. Najpierw śmigłowców nawet nikt nie zauważył i dopiero kiedy miejscowa ludność a za nią media podniosły rwetes minister wydał
uspokajający komunikat. Jesteśmy silni jak nigdy.
Wyborców PIS oczywiście uspokoił. ale resztę niekoniecznie. Nadchodzi bowiem sezon zbierania grzybów więc państwo powinno wydać poradniki, gdzie wśród zagrożeń obok trującego muchomora będą zdjęcia ruskiej rakiety . Państwo tak naprawdę wie tylko tyle, ile zaobserwują jego obywatele. Przy incydencie w Przewodowie, rakiecie pod Bydgoszczą czy obecnej sytuacji ze śmigłowcami instytucje państwowe próbowały wypuszczać zasłonę dymną i ściemniać. Bo białoruskie helikoptery leciały na normalnej wysokości przelotowej ,a nasze wojsko nie było w stanie tego wyśledzić. Co to znaczy ? Że dopiero kiedy ruski helikopter wyląduje w Krynkach , wagnerowcy zrobią w Polsce zakupy i odlecą, potem pani ze sklepu zadzwoni do służb , że byli u niej jacyś podejrzani goście wojskowe i cywilne władze nabiorą podejrzeń? Czy tak umawiał się premier Morawiecki z prezydentem Łukaszenką?
Przerabialiśmy to już w okresie międzywojennym. Dzisiejsza propaganda jest podobna do tej, jak za Rydza-Śmigłego i może się skończyć takimi konsekwencjami jak
w 1939.Chyba, że obroni nas NATO. Czy jednak zdąży, bo do czasu przybycia z pomocą musimy utrzymać pozycje. A wygląda NA TO, że granica z
Białorusią “cieknie jak mokra tektura”, więc rząd prowadzi politykę opowiadania bajek o fantastycznej zaporze którą piechotą czy śmigłowcem każdy może w dowolnej chwili
przekroczyć.
Rząd się bawi na piknikach, więc tuż po incydencie równie chyba rozbawione Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych zapewniało, że polskie systemy radiolokacyjne nie odnotowały naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. W tym samym czasie w mediach społecznościowych i w sieci pojawiły się zdjęcia Mi-8 i Mi-24 krążących nad Białowieżą. Gen. Tomasz Drewniak, były Inspektor Sił Powietrznych ocenił ,że skoro wiedzieliśmy o ćwiczeniach białoruskich przy naszej granicy, powinniśmy postawić środki dyżurne w podwyższonej gotowości. A my nie zrobiliśmy nic. To przerażające i szokujące.
Według
ekspertów do incydentu w ogóle nie powinno dojść, a liczba błędów popełnionych przez służby przy granicy z Białorusią jest zatrważająca. Co innego tacy eksperci wojskowości jak mgr.historii Mariusz
Błaszczak i mgr.historii Mateusz Morawiecki.
Komentarze
Prześlij komentarz