HEY JOE.JEŚLI MUSIAŁEŚ JECHAĆ DO KIJOWA TRZEBA BYŁO POWIEDZIEĆ,TO BYM SIĘ Z TOBĄ ZABRAŁ.CO TRZY GŁOWY PAŃSTWA TO NIE DWIE. LECĘ ,BO JESZCZE MUSZĘ USTALIĆ CO POWIE DZIŚ ANDRZEJ DUDA.
Nie milkną echa wizyty Joe Bidena w Ukrainie i Polsce. Światowe media analizują i roztrząsają co Biden powinien powiedzieć, co powiedział, a czego nie i co to w obecnej sytuacji znaczy. Zdania są jak zawsze podzielone w zależności od tego, którą opcję komentator akurat reprezentuje.
Na przykład „capo di tutti capi” w Polsce Kaczyński Jarosław powiedział w wielkim skrócie ,że Biden „nic nie powiedział” . Nie było to rzeczywiście najdłuższe przemówienie, trwało koło 20 minut, ale żeby aż tak.
Daleko mu było do
występów samego Naczelnika ,któremu spotkania ze swoim
elektoratem zajmuje najczęściej tyle co niedzielna „suma”, czyli 1,5
godziny. Na usprawiedliwienie takiej zwięzłości Bidena można jedynie przypomnieć, że w Warszawie prezydent USA przemawiał głównie
do intelektualistów z PIS ,a prezes Kaczyński na „tour de provincia” tłumaczy swoją politykę ,której nawet on nie potrafi zrozumieć swoim
wyborcom. Musi to zatem trwać odpowiednio dłużej.
Znaleźli się jednak tak wśród światowej jak i krajowej opinii politycy i
komentatorzy ,którzy znając w odróżnieniu od Jarosława Kaczyńskiego angielski (w którym przemawiał Joe
Biden) jego przesłanie zrozumieli.
Nie było to zupełnie „nic” tylko w skrócie : „Kijev stands, Ukraine is fighting, honest people help. Democracy is great.Freedom,freedom,freedom”
Jak śpiewali lata temu Jimi Hendrix i Aretha
Franklin.
O wolności śpiewał też w Polsce w tym samym czasie Czesław Niemen w songu „Dziwny jest ten świat”
„Lecz ludzi dobrej woli jest więcej. I mocno wierzę w to, Że ten świat, Nie zginie nigdy dzięki nim. Nadszedł już czas, najwyższy czas nienawiść zniszczyć w sobie”
Joe Biden i Jarosław
Kaczyński znają te sztandarowe utwory ich pokolenia lat
60 na pamięć. Wyciągnęli z nich jednak zupełnie inne wnioski. Dlatego przesłanie to
nie mogło trafić ani do członków rządzonej przez Jarosława partii rządzącej -bo dla nich wolność to możliwość bezkarnego przywłaszczania państwowych pieniędzy- ani do jej wyborców- bo dla nich wolność to zwolnienie z obowiązków i odpowiedzialności-życie za cudze pieniądze- (500+.mieszkanie+,jarkowe 13 i 14 ,itd.,itp.)
PISowkie elity i ich elektorat kojarzący bidenowski „freedom” ze swobodnym dostępem do państwowej kasy potraktowały wizytę prezydenta USA jako rodzaj promocji partii w kraju i za granicą. Jako ciche przyzwolenie na przejmowanie przez ludzi zwiazanych z PIS państwowej kasy .
To ,że spotkanie odbyło się nie w Londynie, Paryżu czy Berlinie, a w Warszawie za oznakę ,że to tu bije teraz bogato wspomagane przez podatki Polaków serce Europy, tu podejmowane powinny być najważniejsze dla kontynentu decyzje.
Że USA z wyśmiewanym do niedawna „Sleepy Joe” na czele właśnie reaktywowały soviecki Układ Warszawski. Że Europą rządzi teraz pod amerykańskim patronatem bukareszteńska dziewiątka na czele z Polską. Że za każdy wysłany na Ukrainę czołg, haubicę czy karabin powinni zapłacić nam Niemcy, Francuzi czy Hiszpanie.
Barwne fotografie ,entuzjazm tłumu ,ochy i achy obiegły wszystkie rządowe media i będą grzane, aż do wyborczego zwycięstwa.
Kilka rozmów Bidena z liderami opozycji TVP i Polsat i Trwam wyjaśniają jako kilkusekundowe wymuszane przez nich selfie.
FREEDOM!
Komentarze
Prześlij komentarz