MATEUSZ BŁAGAM KUP MI TĘ DZIAŁKĘ .MUSZĘ GDZIEŚ PRZECIEŻ POSADZIĆ KWIATKI.A EMINENCJA NIECH PRZY WYCENIE PAMIĘTA JAKIE OBSUWY MA W IPNIE.
Jeszcze nikt od czasów komunizmu nie miał takiego szczęścia jak Premier Mateusz Morawiecki .Jak Midas czego się nie dotknął zamieniał w złoto. Choć może nie jest kolejnym (posłanym tym razem do Polski) Mesjaszem ,ale na pewno człowiekiem obdarzonym szczególną misją i charyzmą.
Miłość w interpretacji "SW" -wideo
Dla jej spełnienia obdarzonym dodatkowo nadzwyczajnymi zdolnościami i
otoczonym szczególną
opieką. Tylko „darem
bożym” można bowiem wytłumaczyć aż tyle
cudownych przypadków jakie
stały się jego
udziałem ,o których zwykły śmiertelnik
może sobie
jedynie pomarzyć. Już sam fakt
,że urodził się jako
jedyny syn przyszłego przywódcy Solidarności
Walczącej był znamienny.
Potem miał już tylko z górki.
Bohaterski ojciec Konrad (Wallenrod?) po odejściu ze zbyt mało radykalnej i ugodowej Solidarności w 1982 zakłada Solidarność Walczącą mającą na celu jak niegdyś żołnierze wyklęci siłowe obalenie systemu. Nigdzie nie pracuje ,ukrywa się z obcą kobietą. Kto w tym czasie utrzymuje matkę, Mateusza i jego trzy siostry? Opatrzność Boska.
14 letni Mateusz z kosztami utrzymania nie ma żadnego
problemu, zrywa PRL owskie biało- czerwone i robotnicze czerwone flagi z
drzewc, pisze brzydkie słowa na murach. W tym czasie Inspektorat II Biura Studiów SB nadał mu status osoby zabezpieczonej .(Status taki
Biuro Studiów SB nadawało kandydatom na konfidentów lub konfidentom już
zwerbowanym)
Po zmianie systemu gdy tata już z obcą Mateuszowi kobietą zakładał kolejne partie dzięki finansowemu wsparciu Opatrzności przyszły premier został mgr historii na Uniwersytecie Wrocławskim i dodatkowo przez 5 lat skończył kilka podyplomówek o zupełnie odmiennym od historii charakterze.
Historycy pytają „kto
i dlaczego kierował go w 1995 roku na staż w Deutsche Bundesbank, a w latach 1996–1997 do
pracy na Uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem". Do Niemiec ,które tak później będzie zwalczał. Czy w ramach infiltracji mogły to być SB, KGB czy
CIA?. Odpowiedź jest bardziej prosta. Swoimi metodami uczyniła to Opatrzność Boża.
Kto bowiem zostawał bankierem na przełomie
transformacji ustrojowej? Ludzie WSI, aparat PZPR-owski, agenci tych służb. Ewentualnie "boży ulubieńcy" .
Za sprawą więc kolejnego niepotwierdzonego przez Watykan cudu Mateusz Morawicki wchodzi do rządu PiS jako bezpartyjny fachowiec . Tak jak Belka, Kołodko z tym że on magister, a oni profesorowie.
Po raz pierwszy w Polsce do polityki wszedł człowiek z biznesu zamieniając krociowe pensje bankowe na skromne rządowe. Na dodatek już za chwilę mając na głowie pandemie Cowid. Tu znów wyraźnie widoczna „ręka boska”. Ręka która nad swym wybrańcem czuwa, bo Premier choć mało zarabia pieniędzy ma co niemiara. Znany z Biblii efekt dzielenia ryb nad Jeziorem Galilejskim. Im więcej rozda wiernym tym więcej mu zostaje.
Typowym przykładem jest Ziemia Obiecana pod Wrocławiem kupiona w 2002 za marne 700 tysięcy ( 330 średnich miesięcznych pensji) od ubogiego Kościoła Katolickiego. Przez kilka stuleci ziemia ta należała do Niemiec, by w 1945 zostać przekazana Polsce jako „Dar Narodu Radzieckiego” Po obaleniu komunizmu za sprawą Opatrzności jak najwięcej dóbr miało trafić do Jego przedstawicieli na Ziemi. Więc już w 1999 wojewoda z AWS przekazał teren nieodpłatnie ,jak kiedyś książęta i królowie Kościołowi.
Kościół nie mogąc osadzić tam pańszczyźnianych chłopów zamienił szybko jak mógł pola na żywą gotówkę. By nie tłumaczyć się papieżowi działkę wartą wtedy według biegłych 3 mln 891 tys. 932 zł za 700 tysięcy sprzedała wojewódzkiemu radnemu ,błogosławionemu Mateuszowi Morawieckiemu .Tak tanio na poczet przyszłej owocnej współpracy.
By nie kłuć w oczy partyjnych towarzyszy ani skarbówki nieproporcjonalnym do dochodów majątkiem Premier jako dobry mąż zapisał wszystko żonie. Ta nie mając dość czasu na zasadzenie na niej kwiatków sprzedała teren za 20 krotną cenę zakupu czyli prawie 15 milionów.
To
kolejny już
sukces Mateusza Morawieckiego. On dla Polaków załatwił 770 milionów z Unijnej
kasy, opatrzność rękami
jego żony
dała mu za to
w nagrodę kolejne
14 milionów. Żona
odwdzięczyła się tym
za pożyczkę w
kierowanym przez niego banku ,który nigdy nie udzielał kredytów frankowych. W
2008 roku nigdzie nie pracująca
Iwona Morawiecka pożyczyła
w nim 1,7 mln franków szwajcarskich (3,6 mln zł)
TAKIEGO CZŁOWIEKA OPATRZNOŚĆ ZSYŁA NAJWYŻEJ RAZ NA TYSIĄC LAT.
Komentarze
Prześlij komentarz