MUSIMY DZIŚ USTALIĆ CO MOŻEMY ZROBIĆ, BY SIĘ ZANADTO NIE NAROBIĆ, A DOBRZE,GODNIE I ZGODNIE Z PRAWEM I SPRAWIEDLIWOŚCIĄ ZAROBIĆ.
Jak podkreślał jeszcze niedawno z godnością sam Prezes Prawa i Sprawiedliwości do polityki nie idzie się dla pieniędzy ,do polityki idzie się dla władzy. Władza zaś im szersza ,potężniejsza ,niczym nie ograniczona tym milsza, ukochana jak co najmniej żona. Myśl ta przyszła mu do głowy zapewne po dogłębnych studiach dzieł przywódcy Rewolucji Październikowej. Podobną postawę, w której dla bogactwa i władzy wyrzeka się posiadania (przynajmniej oficjalnej) rodziny przyjmują mentalnie podobni Panu Prezesowi funkcjonariusze KK.
Niestety w satysfakcjonujących Prezesa systemach autorytarnych szczyt władzy do której nie idzie się dla pieniędzy jest tylko jeden, władca jest także tylko jeden. Pozostałym wiernym idei akolitom, sługom i wyznawcom wypadałoby klepać zwykłą biedę. Na szczęście Prezes jak pamiętnego 13 grudnia tak i dzisiaj lubi pospać do południa. Zza zasieków i kilkudziesięciu policyjnych radiowozów chroniących jego prywatność i kota nie dostrzega co dokładnie dzieje się na zewnątrz. Nawet zaś najbliższym doradcom ,którzy informują go o aktualnych wydarzeniach trudno utrzymać się i swoje liczne, często podwójne i potrójne rodziny z pracy dla idei .Dlatego ani ich ,ani także rzesz setek i tysięcy niższych od jedynego Prezesa funkcjonariuszy nie obowiązują do końca wyznawane przez niego leninowskie zasady. W końcu ktoś musi poobsadzać te dziesiątki tysięcy stanowisk w przedsiębiorstwach i instytucjach państwowych. Ponieważ są to stanowiska decydujące o Polsce i dla Narodu kluczowe mogą je piastować tylko ludzie z twardym kręgosłupem ideowym. Wart był Pac pałaca, dlatego i naszym ludziom taka praca musi się opłacać. Muszą za nią niezależnie od tego co i czy w ogóle robią otrzymywać najwyższe możliwe stawki, premie, nadgodziny, nagrody i okolicznościowe dodatki. Bo one im się po prostu zawsze należały. Do niedawna wszystko odbywało się w drugim obiegu, nieoficjalnie by się Prezes Kaczyński o niczym nie dowiedział. Jednak znalazła się i tutaj świnia co Polactwu te świństwa nagrała i udostępniła. No cóż .Prezes Kaczyński nie docenił deklarowanego tu oddania i uwielbienia. Wszystkich
uczestników wsypy powyrzucał ze swojej Partii. W Wałbrzychu nie ma więc już dzisiaj tej ”pazernej” nawet w swojej opinii organizacji .Dzięki temu powstała pierwsza dziś w Polsce strefa wolna
od PIS.
Kolejny melodramat rozegrał się na scenie i w kuluarach nowej, wybranej już nie przez sędziów ,ale pisowską większość sejmową Krajowej Radzie Sądownictwa. Nieco osłabiona duchowo odejściem Stanisława Piotrowicza i Krystyny Pawłowicz potrafiła odbić się od dna dzięki nadzwyczaj opłacalnym zabiegom biznesowym, pracując coraz częściej za coraz większą kasę w coraz liczniejszych komisjach.
„Od lipca, dzięki przyjęciu uchwały pandemicznej, każde posiedzenie komisji mogło odbywać się zdalnie. Jej członkowie zaczęli więc coraz częściej zwoływać obrady, bo za każdy dzień pracy przysługuje im niemal 1 000 złotych diety. Wcześniej takie zjawisko było niespotykane, bo posiedzenia komisji odbywały się przy okazji posiedzeń plenarnych, a to oznaczało możliwość pobrania tylko jednej diety. Od lipca prace komisji w dodatkowych dniach stały się plagą, zwołano w sumie 26 posiedzeń.
Jak ustalili dziennikarze, łącznie członkowie KRS mieli zarobić ponad 160 tys. złotych, a rekordzistą został osławiony olsztyński sędzia Nawacki, na którego konto wpłynęły 22 tys. zł.
Z kolei Dariusz Drajewicz zarobił 23 208 zł, Jędrzej Kondek - 18 373 zł, Rafał Puchalski - 16 439 zł, Arkadiusz Mularczyk i Teresa Kurcyusz-Furmanik po 15 472 zł, a Jarosław Dudzicz - 14 505 zł.
Sędzia z Olsztyna był członkiem czterech z pięciu komisji, które od lipca zbierały się poza terminami posiedzeń plenarnych KRS. Z protokołów wynikało też, że jako przewodniczący komisji do spraw ochrony danych osobowych najczęściej, bo dziesięciokrotnie w ciągu czterech miesięcy zwoływał takie spotkania. Sam postulował też, by następny budżet KRS na diety był wyższy.
Po pół roku trwania drenowania budżetu KRS, kiedy zaczęły kończyć się pieniądze jej przewodniczący Leszek Mazur zorientował się, co się dzieje, zamroził wypłacenie 49 tys. zł diet oraz przedstawił propozycję zmiany regulaminu KRS, którą przegłosowano w grudniu, przy głośnym sprzeciwie Nawackiego . Ponadto upublicznił jałowe protokoły z działalności komisji dowodzące prawdziwych biznesowych celów ich odbycia.
W reakcji na to cała reszta biorąca lukratywny udział w biznesowym procederze wyłudzania ,brania i prania diet za organizowane tylko w tym celu posiedzenia komisji odwołała przewodniczącego Mazura ,a przy okazji rzecznika prasowego ,który nie dość jednoznacznie pozytywnie wypowiadał się o „neo KRS”
Pan Prezes zastanawia się nad wyrzuceniem całej KRS z polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Komentarze
Prześlij komentarz