FAKTY I MITY.JAREK I KOBITY.STAREJ BAŚNI EROTYCZNY CIĄG DALSZY


Gdy Jarek słabuje,w Partii się gotuje

Co będzie,co będzie jeśli wódz odejdzie?

Kto podźwignie brzemię?Krzywousty Premier?

Czy Beata z Brzeszcza będzie jeszcze lepsza?


A tymczasem Mistrz jest już jedną nogą w historii,
Której drugi,cudowny odcinek właśnie się otwiera
(PIERWSZY ODCINEK JAK NIZEJ)
https://poezjopisarz.blogspot.com/2018/06/nowe-watki-jarka-poczatki-jak-rodza-sie.html

Co to się działo, co się działo. Pół Palestyny z zazdrości się skręcało .Oczywiście w czasie głębokiego snu śniąc jedynie tylko o tym co Jarosław zwany później Mądrym własnymi rękami zwanymi niekiedy ręcami wytaszczał z osławionego jeziora Genezaret. Wokół panowały prawie kompletny mrok rozświetlony jedynie pierwszą gwiazdką oraz kompletna cisza przerywana biciem dzielnego serca przyszłego bohatera .Do kompletu dołączył dyskretny plusk kropel skapujących z cudownego złotego zjawiska które wyłoniło się z wody. Jarek i tak na ogół małomówny tutaj najpierw z wrażenia zaniemówił a potem niemal oniemiał .Cóż to było za zjawisko? Cóż to było za rybisko .


Na pierwszy rzut Jarkowego oka ni to ryba ,ni szczeżuja podobna do Jarka wuja. Ale już na rzut drugiego oka okazało się piękną przyświecającą w ciemności złotą barwą swych złotych łusek tołpygą mureną o której marzą i śnią lokalni rybacy i czytelnicy wędkarskich czasopism. Jarosław już w myślach przeliczał ile wiader mureny po grecku uda się z niej sporządzić ,już chciał ją w kulinarnym zapamiętaniu patroszyć kiedy zimny północny wiatr od wzgórz Golan otrzeźwił go na tyle aby przejść do kolejnego kroku uknutego przez Gargamela planu. „To nie może być jednorazowe choćby najbardziej zasłużone obżarstwo „ pomyślał Jarek .”To musi być naprawdę dobra zmiana która odmieni mój los i milionów bliskich mi dobrych ludzi. Która wyrwie nas spod wpływu złych czarnoksiężników z Brukseli usiłujących pouczać co mamy robić dla naszego dobra. Nam wystarczą ich denary i guldeny. Rady niech zachowają dla siebie bo my swój rozum mamy i plamy nie damy. Właśnie co ja miałem z tą złota rybką zrobić? Według mojej wiedzy albo zupę rybną albo po grecku. W butaprenowej wizji Gargamel doradzał abym murenę ucałował .Wtedy świat zabłyśnie. Porada Gargamela ,ale wizja i butapren moje. 


Mogę całować bez posądzenia ,że znowu kieruje mną Bruksela.” Jak pomyślał tak zrobił.Lekko ogłuszywszy walczącą o wolność tołpygę by pocałunek był wystarczająco długi dla osiągnięcia spodziewanego efektu przywarł ustami swemi do jej wydatnych ,namiętnych ust .Przywarł i nic. Odwarł ,przywarł drugi raz .Nic.Trzeci –nic.” O ty Karolu” pomyślał.”Za mało było tego butaprenu ,albo Gargamel znowu mnie nabrał” .Już załamany zaczął załamywać ręce, już dobra krew zaczęła się w nim psuć kiedy murena odzyskawszy na chwilę przymuloną tłuczkiem świadomość zdołała wyszeptać .”Z języczkiem gamoniu, z języczkiem” Jarek początkowo nie zakumał o co chodzi mimo że świat żab i kijanek był mu bliski .Na czas przypomniał sobie jednak przechwałki starszego brata Cześka relacjonującego swoje erotyczne sukcesy wśród niewiast za Bramą Morawską .Było tam też coś o tysiącu sposobów użycia języka w stosunku do płci przeciwnej .Wielkim językoznawcą ,retorem czy oratorem Jarek oczywiście nigdy wcześniej nie był, ale wszystko było przecież przed nim. 


Rozpoczął zatem przed mureną narrację i deklamację z których miał już niedługo zasłynąć .Nic się jednak dalej nie działo. Ostatnim rzutem skrzeli tołpyga rozwarła uzbrojoną po zęby błyszczącymi, perłowymi ząbkami paszczę i wyszeptała. ”Języczek tu dawaj gamoniu bo już słabnę” Jarkowi mimo ,że ciarki przebiegały po grzbiecie nie pozostało nic jak wsunąć swój język giętki by wykonał co pomyśli głowa .Przeszły go ciarki gdy język szparko wszedł do szparki ,ale opłaciło się sowicie i zmieniło Jarka życie.Z ociężałej,tłustej jak lokomotywa co pot z niej spływa mureny tołpygi wypoczwarzyła się przepiękna jak na jego gust rusałka świtezianka łaski pełna i pomroczności jasnej. Jarek na ten widok zapomniał języka w gębie bo ciągle tkwił on już nie w złowrogiej paszczy mureny a w koralowych usteczkach księżniczki rusałki. Już rozpalał się do czynów lubieżnych ,już namiętność zamraczała mu głowę kiedy ostatnia iskra zdrowego rozsądku a może przyszłej religijnej czystości rozświetliła mu ciemne ,wilgotne mroki grzesznego pożądania .Wycofał z wielkim trudem serca i bólem język giętki z koralowych ust księżniczki Switezianki ,pieszczotliwe dłonie zdjął jedna po drugiej,za druga trzecią z jej innych nie mniej atrakcyjnych części ciała .Księżniczka oniemiała i tak się odezwała. „Kurczę pieczone w pysk co ty mi tu za fochy stroisz śliczny Jarku .Nie po to mnie chyba po całonocnym czuwaniu wyłowiłeś z otchłani Genezaretu, nie po to całowałeś z języczkiem moją uzębioną po zęby paszczę by teraz kiedy uczyniłeś mnie piękną księżniczką gotową oddać ci co mam najlepszego zrejterować z kretesem. Nie mów że masz jakieś problemy natury osobistej i fizjologicznej bo liczą się tylko dobre chęci .


Chodź tu prędko wszystkiego cię nauczę.” Takimi i jeszcze bardziej lubieżnymi i kuszącymi słowami kusiła księżniczka Jarka aby jej się poddał i oddał. Jarkowi zaś zaczęła w ten sposób spływać woda na młyn. Wreszcie to od niego wszystko zaczęło zależeć , nawet szczęście pięknej księżniczki. Postanowił tę przewagę wykorzystać dla dobra swojego będącego jednocześnie dobrem narodu. Rzekł więc do wijącej się z żądzy księżniczki te słowa .” Dam ci tak upragnione chwile szczęścia bo mam dobre serce, ale ty też musisz dla mnie i mojego narodu coś zrobić. Jeśli spełnisz moje trzy życzenia ja spełnię jedno twoje ale za to trzy razy pod rząd” Cóż mogła w tej sytuacji zrobić skręcająca się w gorączce zmysłów księżniczka. Jakie miała inne szanse ukoić swój nagle rozbudzony do niebotycznych granic przez płynące z Brukseli czary Gargamela apetyt na Jarka. Jeśli chciała przeżyć musiała zgodzić się na każdą jego propozycję. „Tak, tak ,tak, wszystko na twój znak .   Rozkazuj więc panie ,wszystko co chcesz dostaniesz ,Lecz jestem tak spragniona, że przez to roztrzęsiona i nic nie mogę zrobić póki mnie nie ukoisz” Jarek jeszcze wtedy był spolegliwy ,chadzał na kompromisy i ustępstwa .A księżniczka tak trzepotała rzęsami ,takie roztaczała feromony że nie potrafił jej skrzywdzić. „Dobrze zaliczkowo jeden raz ,potem życzenie ,potem drugi raz, drugie życzenie ,ostatni raz i ostatnie życzenie.” Słysząc te jakże miłe słowa płynące z jakże miłych ust jakże miłego Jarka księżniczka przywarła do jego członków wszystkimi swoimi członkami niczym chełbia modra ,meduza czy ośmiornica.

Nad całym jeziorem Genezaret ,pod niebem rozświetlonym gwiazdami ,rozniosły się wszechogarniające kląskania ,westchnienia, chlupnięcia , miałknięcia ,szelesty przechodzące w wichurę i szał .Ziemia zatrzęsła się a jezioro wystąpiło z brzegów. Tak Jarek w znoju i trudzie zapracowywał na spełnienie pierwszego z tak żywotnych dla narodu znajdującego się pod jego pieczą życzeń.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JESTEM TAKI ,JESTEM TAKI ZMĘCZONY.BOLĄ MNIE RĘCE ,GŁOWA I OBIE NOGI.PĘKA MI SERCE,TYLE SIE DZISIAJ DZIAŁO. WSZYSTKO PRZEZ TUSKA Z JEGO NIEMIECKĄ BANDĄ.

NIE TRZEBA KOŃCZYĆ OXFORDU, YALE CZY HARVARDU, BY ZARABIAĆ MILIONY.JEŚLI TAK CHCE PREZES KACZYŃSKI WYSTARCZY KORESPONDENCYJNA WYŻSZA SZKOŁA OCHRONY ŚRODOWISKA -KIERUNEK BHP.

NOWA MINISTER KULTURY ZAPRAGNĘŁA W PODZIĘKOWANIU NAWIĄZAĆ Z PREMIEREM BLIŻSZY KONTAKT JAK KIEDYŚ Z PEWNYM KOMPOZYTOREM. NIESTETY MATEUSZ PRZEPISAŁ MAJĄTEK NA ŻONĘ. NIE MOŻE WIĘC RYZYKOWAĆ.