Gdy Jarek słabuje,w Partii się gotuje
Co będzie,co będzie jeśli wódz odejdzie?
Kto podźwignie brzemię?Krzywousty Premier?
Czy Beata z Brzeszcza będzie jeszcze lepsza?
Co to się działo, co się działo. Pół
Palestyny z zazdrości się skręcało .Oczywiście w czasie głębokiego snu śniąc
jedynie tylko o tym co Jarosław zwany później Mądrym własnymi rękami zwanymi
niekiedy ręcami wytaszczał z osławionego jeziora Genezaret. Wokół panowały
prawie kompletny mrok rozświetlony jedynie pierwszą gwiazdką oraz kompletna
cisza przerywana biciem dzielnego serca przyszłego bohatera .Do kompletu
dołączył dyskretny plusk kropel skapujących z cudownego złotego zjawiska które
wyłoniło się z wody. Jarek i tak na ogół małomówny tutaj najpierw z wrażenia
zaniemówił a potem niemal oniemiał .Cóż to było za zjawisko? Cóż to było za
rybisko .
Na pierwszy rzut Jarkowego oka ni to ryba ,ni szczeżuja podobna do
Jarka wuja. Ale już na rzut drugiego oka okazało się piękną przyświecającą w
ciemności złotą barwą swych złotych łusek tołpygą mureną o której marzą i śnią
lokalni rybacy i czytelnicy wędkarskich czasopism. Jarosław już w myślach
przeliczał ile wiader mureny po grecku uda się z niej sporządzić ,już chciał ją
w kulinarnym zapamiętaniu patroszyć kiedy zimny północny wiatr od wzgórz Golan
otrzeźwił go na tyle aby przejść do kolejnego kroku uknutego przez Gargamela
planu. „To nie może być jednorazowe choćby najbardziej zasłużone obżarstwo „
pomyślał Jarek .”To musi być naprawdę dobra zmiana która odmieni mój los i
milionów bliskich mi dobrych ludzi. Która wyrwie nas spod wpływu złych
czarnoksiężników z Brukseli usiłujących pouczać co mamy robić dla naszego dobra. Nam wystarczą ich denary i guldeny. Rady niech zachowają dla siebie bo my swój
rozum mamy i plamy nie damy. Właśnie co ja miałem z tą złota rybką zrobić?
Według mojej wiedzy albo zupę rybną albo po grecku. W butaprenowej wizji
Gargamel doradzał abym murenę ucałował .Wtedy świat zabłyśnie. Porada Gargamela
,ale wizja i butapren moje.
Mogę całować bez posądzenia ,że znowu kieruje mną
Bruksela.” Jak pomyślał tak zrobił.Lekko ogłuszywszy walczącą o wolność
tołpygę by pocałunek był wystarczająco długi dla osiągnięcia spodziewanego
efektu przywarł ustami swemi do jej wydatnych ,namiętnych ust .Przywarł i
nic. Odwarł ,przywarł drugi raz .Nic.Trzeci –nic.” O ty Karolu” pomyślał.”Za
mało było tego butaprenu ,albo Gargamel znowu mnie nabrał” .Już załamany zaczął
załamywać ręce, już dobra krew zaczęła się w nim psuć kiedy murena odzyskawszy
na chwilę przymuloną tłuczkiem świadomość zdołała wyszeptać .”Z języczkiem
gamoniu, z języczkiem” Jarek początkowo nie zakumał o co chodzi mimo że świat
żab i kijanek był mu bliski .Na czas przypomniał sobie jednak przechwałki
starszego brata Cześka relacjonującego swoje erotyczne sukcesy wśród niewiast
za Bramą Morawską .Było tam też coś o tysiącu sposobów użycia języka w stosunku
do płci przeciwnej .Wielkim językoznawcą ,retorem czy oratorem Jarek oczywiście
nigdy wcześniej nie był, ale wszystko było przecież przed nim.
Rozpoczął zatem
przed mureną narrację i deklamację z których miał już niedługo zasłynąć .Nic się
jednak dalej nie działo. Ostatnim rzutem skrzeli tołpyga rozwarła uzbrojoną po
zęby błyszczącymi, perłowymi ząbkami paszczę i wyszeptała. ”Języczek tu dawaj
gamoniu bo już słabnę” Jarkowi mimo ,że ciarki przebiegały po grzbiecie nie
pozostało nic jak wsunąć swój język giętki by wykonał co pomyśli głowa
.Przeszły go ciarki gdy język szparko wszedł do szparki ,ale opłaciło się
sowicie i zmieniło Jarka życie.Z ociężałej,tłustej jak lokomotywa co pot z niej
spływa mureny tołpygi wypoczwarzyła się przepiękna jak na jego gust rusałka
świtezianka łaski pełna i pomroczności jasnej. Jarek na ten widok zapomniał
języka w gębie bo ciągle tkwił on już nie w złowrogiej paszczy mureny a w
koralowych usteczkach księżniczki rusałki. Już rozpalał się do czynów
lubieżnych ,już namiętność zamraczała mu głowę kiedy ostatnia iskra zdrowego
rozsądku a może przyszłej religijnej czystości rozświetliła mu ciemne ,wilgotne
mroki grzesznego pożądania .Wycofał z wielkim trudem serca i bólem język giętki
z koralowych ust księżniczki Switezianki ,pieszczotliwe dłonie zdjął jedna po
drugiej,za druga trzecią z jej innych nie mniej atrakcyjnych części ciała
.Księżniczka oniemiała i tak się odezwała. „Kurczę pieczone w pysk co ty mi tu
za fochy stroisz śliczny Jarku .Nie po to mnie chyba po całonocnym czuwaniu
wyłowiłeś z otchłani Genezaretu, nie po to całowałeś z języczkiem moją uzębioną
po zęby paszczę by teraz kiedy uczyniłeś mnie piękną księżniczką gotową oddać
ci co mam najlepszego zrejterować z kretesem. Nie mów że masz jakieś problemy
natury osobistej i fizjologicznej bo liczą się tylko dobre chęci .
Chodź tu prędko wszystkiego cię nauczę.”
Takimi i jeszcze bardziej lubieżnymi i kuszącymi słowami kusiła księżniczka
Jarka aby jej się poddał i oddał. Jarkowi zaś zaczęła w ten sposób spływać woda
na młyn. Wreszcie to od niego wszystko zaczęło zależeć , nawet szczęście
pięknej księżniczki. Postanowił tę przewagę wykorzystać dla dobra swojego
będącego jednocześnie dobrem narodu. Rzekł więc do wijącej się z żądzy
księżniczki te słowa .” Dam ci tak upragnione chwile szczęścia bo mam dobre
serce, ale ty też musisz dla mnie i mojego narodu coś zrobić. Jeśli spełnisz
moje trzy życzenia ja spełnię jedno twoje ale za to trzy razy pod rząd” Cóż
mogła w tej sytuacji zrobić skręcająca się w gorączce zmysłów księżniczka.
Jakie miała inne szanse ukoić swój nagle rozbudzony do niebotycznych granic
przez płynące z Brukseli czary Gargamela apetyt na Jarka. Jeśli chciała przeżyć
musiała zgodzić się na każdą jego propozycję. „Tak, tak ,tak, wszystko na twój
znak . Rozkazuj więc panie ,wszystko co chcesz dostaniesz ,Lecz
jestem tak spragniona, że przez to roztrzęsiona i nic nie mogę zrobić póki mnie
nie ukoisz” Jarek jeszcze wtedy był spolegliwy ,chadzał na kompromisy i
ustępstwa .A księżniczka tak trzepotała rzęsami ,takie roztaczała feromony że
nie potrafił jej skrzywdzić. „Dobrze zaliczkowo jeden raz ,potem życzenie
,potem drugi raz, drugie życzenie ,ostatni raz i ostatnie życzenie.” Słysząc te
jakże miłe słowa płynące z jakże miłych ust jakże miłego Jarka księżniczka
przywarła do jego członków wszystkimi swoimi członkami niczym chełbia modra
,meduza czy ośmiornica.
Nad całym jeziorem Genezaret ,pod niebem
rozświetlonym gwiazdami ,rozniosły się wszechogarniające kląskania
,westchnienia, chlupnięcia , miałknięcia ,szelesty przechodzące w wichurę i
szał .Ziemia zatrzęsła się a jezioro wystąpiło z brzegów. Tak Jarek w znoju i
trudzie zapracowywał na spełnienie pierwszego z tak żywotnych dla narodu
znajdującego się pod jego pieczą życzeń.
Komentarze
Prześlij komentarz