PRZEPRASZAM PANIE PREZESIE .NA TUSKA JAK MOGŁEM KŁAMAŁEM I DARŁEM PAPĘ, WYBORY WYGRAŁEM ,LECZ WŁADZY NIE UTRZYMAŁEM . -WYBACZAM POD WARUNKIEM ,ŻE PRZYSPOSOBIONE MILIONY PRZEKAŻESZ NA MÓJ NOWY PROJEKT-TELEWIZJĘ PRAWICOWĄ.
Po zajęciu w wyborach 1 miejsca Prawo i Sprawiedliwość przeżywa wyborczą porażkę. W partii trwają rozliczenia i szukanie odpowiedzialnych za słaby wynik, który będzie skutkować utratą władzy ,stanowisk i kasy. Ci, którzy nie byli w sztabie wyborczym, krytykują tych, którzy prowadzili kampanię.
Ci, którzy nie dostali się do parlamentu, są rozgoryczeni, że wsadzono ich na zbyt niskie miejsca, a reszta wałkuje odwieczny dylemat: czy trzeba było postawić na polaryzację, czy złagodzić przekaz i bić się o mityczne centrum.
Na obiecanki cacanki
,odgrzewane kotlety mało kto dał się jeszcze nabrać. Nie było co obiecywać bo przecież „wszystko już było”
8 lat temu PiS dochodził do władzy z wielkimi obietnicami w niemalże każdej dziedzinie życia. W portfelach Polacy mieli odczuć 500 plus, zapowiadano repolonizację i opodatkowanie banków czy zagranicznych sieci handlowych. W energetyce deklarowano uniezależnienie się od gazu z Rosji poprzez ukończenie gazoportu w Świnoujściu czy budowę Baltic Pipe.
Zapowiadano przekop Mierzei Wiślanej, krajowy transport miał spinać potężny Centralny Port Komunikacyjny, a system podatkowy zostać przebudowany na tzw. jednolitą daninę. W kwestii kultury zapowiadano wielkie hollywoodzkie
produkcje o polskiej historii czy budowę wizerunku Polski na świecie w oparciu o śmiałe akcje marketingowe.
Z zapowiedzi tych jednych rzeczy w ogóle nie zrobiono ,na inne wydano kasę lecz nie dokończono ,jak przekop mierzej przez który przepłynęło kilkaset kajaków i żaglówek.
Owszem premier
wymyślił ,że uratuje młode i starsze Polki od gwałtów nielegalnych
imigrantów jak w Szwecji i Francji. Kiedy jednak do Polek dotarło ,że przybywający do Polski imigranci z pozwoleniem na
pracę też potrafią gwałcić sprawa spaliła na panewce.
8 letnie upartyjnienie państwa do granic absurdu zabiło jakąkolwiek partyjną kreatywność. Nikt nie musiał się już o cokolwiek starać ,czegoś wymyślać bo „te pieniądze im się po prostu należały”.
Kolejne dosypywanie pieniędzy tym samym ludziom, w te same miejsca,
okazało się jak narkotyk – po silnym początkowym efekcie, późniejsze zwiększanie dawki dawało tylko otępienie..
Pewne swego tłuste pisowskie
lokomotywy, w wyborach na siłę szarżowały i nawet w
bastionach PiS tylko się kompromitowały. Jak w Matkę Boską uwierzono w telewizję pisowską ,a ta choć codziennie o 19,30 się objawiała wielu nie przekonała.
Informacja o
przegranej i utracie władzy dotarła nie tylko do pisowskich działaczy i notabli
,ale także funkcjonariuszy partyjnej propagandy z opłacanych przez państwowe spółki prorządowych mediów. Jeden z nich „do Rzeczy” spróbował nawet
przeanalizować co się stało ,że państwo PIS przegrało.
Tak podsumował fakty
szef tytułu Paweł Lisicki nawiązując do wymownego cytatu Ann Applebaum „Liderzy
Europy czekali właśnie na taką Polskę, z którą można rozmawiać, z którą można mieć normalnie relacje"
Lisicki -Specjalnie wybrałem ten cytat znanej amerykańskiej publicystki, związanej z demokratami, bo pokazuje
doskonale to, czego nie mógł zrozumieć rząd PiS w Warszawie: tak amerykańscy demokraci, jak europejscy
biurokraci woleli w Warszawie inny rząd i użyli wszystkich dostępnych środków – tak finansowego szantażu (Unia Europejska), jak presji politycznej (wystąpienia ambasadora Marka Brzezińskiego) – żeby swój
cel osiągnąć. Pokonać takie przymierze nie było łatwo, co nie znaczy, że było to niemożliwe. Niecały rok wcześniej dokładnie z takim samym problemem
mierzył się w Budapeszcie rząd Viktora Orbána.
Różnica jednak jest podstawowa: Orbán swoją kampanię wygrał, zdobywając większość konstytucyjną, PiS otrzymał najwięcej głosów, ale przegrał.
Skupienie całej siły
ognia na Tusku sprawiło, że PiS nie zauważyło rosnącego poparcia Trzeciej Drogi. Dużą rolę odegrało "zduszenie
całego patriotycznego entuzjazmu sprzed lat", realizację "akcji antysanitarystycznej" w
dobie pandemii, "pasmo porażek" w stosunkach z Unią Europejską, "zarzucenie walki z ideologią genderową" czy słabość w relacjach z Ukrainą.
W ten sposób jedynym
politycznym argumentem, żeby na PIS głosować, było odwołanie się do twierdzenia, że opozycja będzie jeszcze gorsza. Cóż, jak widać, to nie wystarczyło.
Komentarze
Prześlij komentarz