JESZCZE PO KILKA KIELISZKÓW DLA UCZCZENIA PRZYJĘCIA DO PIS,A POTEM ZGODNIE Z NAKAZEM PREZESA JUŻ TYLKO CZĘSTY SEX,NAJLEPIEJ Z KIMŚ Z PARTII I DUŻO DZIECI.

 

Sława Prezesa PIS Jarosława Kaczyńskiego do tej pory rozlewająca się jak powódź stulecia po Polsce przekroczyła tym razem granice kraju. Mówiono i pisano tylko o nim w Europie, USA, na Antypodach. 

Wieści o Prezesie pobiły popularnością nawet premierę tego nagrania.

A wszystko to z powodu nieznanej dotychczas u jakiegokolwiek polityka spostrzegawczości, analitycznych zdolności i estradowego wręcz humoru.

Prezes najwidoczniej pozazdrościł j swemu najbliższemu przyjacielowi szefowi NBP Adamowi Glapińskiemu jego comiesięcznych żartów, skeczów i krotochwil z polityki pieniężnej Polski.

 Uznał ,że po pierwsze nie święci garnki lepią, a po drugie to czy żart śmieszy publiczność zależy od publiczności ,a nie od samego żartownisia. Wystarczy dowieść autobusami słuchaczy odpowiednio dobranych ,a będą rechotali jak żaby w stawie.

„Budzi śmiech” W takim tonie opisują światowe media kabaretowy show prezesa w mieście powiatowym Ełku.  Można się tylko domyślać ,że zachodnim mediom nie chodzi o przechodzący w rechot śmiech zwiezionych do Ełku klakierów i adoratorów ,a o śmiech światowej opinii publicznej.

  Jarosław Kaczyński nie po raz pierwszy (a wszyscy liczą ,że nie ostatni) pozwolił sobie na ulubione dla podlaskiej publiczności żarty. W Ełku stwierdził, że winne niskiej dzietności w Polsce są młode kobiety, które za dużo imprezują i piją alkoholu ,czyli używając sformułowania prezesa „dają w szyję” Jeżeli się utrzyma taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo, co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie -autorytatywnie stwierdził.

Słowa padły, stały się ciałem, widownia rechotała, a mleko po całym świecie się rozlało. Portal euronews skonkludował najdobitniej:

 "Polski przywódca, który jest kawalerem , zamiast wziąć się do ulubionej przez mężczyzn roboty zrzuca winę za niski poziom dzietności na kobiety, że „dają w szyję”.

Oprócz takich międzynarodowych opisów polskiego przywódcy, pojawiła się także analiza politologiczno -psychologiczna jednego z krajowych autorytetów.

    To jest tak, że, jak to mówią, "kiedy komuś rośnie ego, to i mózg uciska jego". Przez ostatnie siedem lat całe otoczenie mówiło prezesowi PiS, że "jest genialny". Najwyraźniej przez to stracił samokontrolę. Po prostu był pierwszym, który uwierzył we własny geniusz.                                         

  Głównym atutem prezesa PiS jest to, że on wprawia w jakiś rodzaj histerii swoich politycznych przeciwników i tym uwiarygadnia siebie i partie w oczach tych wszystkich, którzy tych przeciwników także nie lubią. Podobnie Amerykanie nie cierpiący aroganckich miliarderów ze Wschodniego Wybrzeża, pokochali jednego z nich. Dlaczego? Bo cała reszta uważała go za skończonego idiotę i nim pogardzała. A ponieważ oni też czuli się pogardzani, to między Trumpem a częścią Amerykanów, zrodziło się poczucie wspólnoty. Podobnie jest z Kaczyńskim i jego elektoratem, który nie znosi ludzi wykształconych, kompetentnych, takich co im coś wyszło i się udało.

Trump kiedy przegrał wysłał swoich zwolenników ,żeby zdobyli dla niego Capitol. W USA się nie udało. Czy uda się ewentualny niekorzystny werdykt wyborczy odwrócić w Polsce, w której największa opozycyjna partia jest niemiecka, ludzie mogą decydować od której są Stasiem, a od której Zosią, LGBT wkracza do kościołów, a kobiety „dają w szyję” zamiast rodzić? Co Pan Prezes ma jeszcze w głowie?