MADONNA Z AKADEMIKA O MIŁOŚCI I SAMOTNOŚCI.







Wśród wielu rzeczy dobrych lub złych które kiedyś zrobiłem znalazł się i ten wywiad z młodą początkującą poetką ,którą nazwałem z racji miejsca ,czasu i prezentowanych idee fixe "Madonną z akademika. "Ponieważ miało to miejsce parę łaaadnych lat temu wydaje się stosowne przedstawić go dzisiejszym czytelniczkom i czytelnikom ,aby mogli zorientować się czy i co się od tamtych czasów zmieniło w postrzeganiu świata.
***
Poczekam ,aż będziesz sam,
aż z samotności zwilgotnieją Twoje dumne oczy
Poczekam jeszcze kilka lat.
Do kieszeni wsuniesz mi klucz, powiesz
wpadnij o którejkolwiek
nawet w nocy.
***
Boję się kurzu
psychologii i socjologów i czytających mnie
radioaktywności i LSD
sprzęgła samochodu, zbira za rogiem,
tłumu w którym ginę
a potem gubi się wszystko w dniu.
Przyjmuję to ryzyko
Piszę , bo mam nadzieję.
Ty także to robisz.
Czy ku nadziei
czy ku wytworowi myśli abstrakcyjnej
upiększasz swój mały światek?
Nie gniewaj się gdy
nazwę cię tak jak siebie
krasnoludkiem.


Tyle w wierszach a teraz proza (czy tylko ?)Ze względu na zastrzeżenia wywiad nigdy wcześniej nie publikowany.

Czy uważasz obecnie panujące warunki za optymalne dla rozwoju twojej osobowości?

To jest samo sedno sprawy. Uważam że nie mam w tej sprawie praktycznie żadnego wyboru. Muszę żyć tu i teraz. A obecne warunki absolutnie mi nie odpowiadają .Są jakbym to określiła bardzo cyniczne ,płytkie ,pozbawione więzi międzyludzkiej popartej altruistycznym postępowaniem. Brak im głębi i szlachetności co mnie najbardziej boli.
Początkowo gdy zaczęłam zastanawiać się nad sensem tego co próbuję robić byłam strasznie rozczarowana. Ten wyczuwalny brak miejsca w społeczeństwie, nieumiejętność przystosowania się do otoczenia. Obecnie jest już trochę inaczej. Nie znaczy to że warunki się zmieniły .Po prostu jako uczestnik tego społeczeństwa próbuję żyć zgodnie z jego zasadami, robić to co robi przeciętny Kowalski choć od razu czuję jakie to jest głupie. Nie mogę się ciągle z tym ułożyć. Może bliżej określę jaki jest świat z mojego snu. Chciałabym aby okres dany mi na przeżycie tu i teraz wypełniało piękno. Nie znaczy to wcale by nie miało być trudności ,przeszkód które normalnie należy pokonywać. Problem w tym by nie istniała obłuda, nieszczerość ,chciwość. Ilu wśród nawet moich znajomych ludzi którzy posiadają dwie twarze. Jedną piękną pokazywaną wszem i wobec ,drugą tę prawdziwą ,brzydką, pokryta bruzdami dokonywanych kłamstw i oszczerstw. Wobec takich osób nie potrafię być dobrą i miłą ,trudno mi ich towarzystwie zachować pogodę ducha. Wiem że inni to potrafią a nawet im to często dobrze wychodzi. Ja nie umiem się z tym pogodzić. Stąd częste łzy, godziny samotności ,myśli aż do bólu.W końcu mówię sobie trudno i próbuję żyć w świecie taki jakim on jest. Piękno życia, piękno świata pozostają dla mnie w sferze marzeń i złudzeń. Z mojego skromnego doświadczenia wiem że marzenia i złudzenia najczęściej zawodzą .Dlatego nie liczę aby coś w przewidywalnej przyszłości mogło się zmienić.Z takich jak ja wywodzą się samobójcy albo poeci.

Co dla Ciebie znaczą dobro i zło?
Dobro i zło? Moim zdaniem wszystko co pochodzi z dobrej woli,co zostało pomyślane w celu przyniesienia komuś szczęścia,uśmierzenia bólu,złagodzenia krzywdy jest dobre. Czasami nawet najlepsze chęci przynoszą mniej lub więcej szkód, ale to są już sprawy najczęściej subiektywne, zależne od oceny uczestniczących w nich ludzi.Dobrymi chęciami piekło jest ponoć wybrukowane stąd nawet wątpliwość czy piekło zawsze jest złe a niebo zawsze dobre.
Zło-dla mnie kłamstwo,obłuda nieszczerość.Wojna wywodzi się tylko z nieszczerości wobec innych ludzi.Ludzie zabijając innych, często z nieznanych sobie powodów chcą uwierzyć ,że czynią to dla wyższego dobra i dlatego zabijanie czyli czyste zło jawi im się jako najwyższe dobro.Chcą od swego życia czegoś więcej, ale nie potrafią odnaleźć właściwej drogi.Wciągają się w matnię kłamstw ,że jedynym sposobem rozwiązania ich problemów jest zabić ,zniszczyć ,pogrzebać to co udało się zbudować innym.
Dobro to natura i jeszcze raz natura ,bezpośrednia ,swobodna ,szczera bez wyrafinowania i kłamstw.Słodycz Prawdy.

Jakie znaczenie ma dla Ciebie prawdomówność i czy wydaje się obowiązkiem w postępowaniu?

Część odpowiedzi zawierało się już w poprzednich.Rzadko wierzę ludziom.Jestem bardzo nieufna .Prawdomówność choćby okupiona czasami gorzkimi łzami jest jedną z najcenniejszych cech jakie mogą posiadać ludzie.Niewinne , święte dziecko , nie potrafi kłamać.Im bardziej dorasta,uczy się przeżyć ,przystosować tym bardziej zatraca się w kłamstwie.Prawda w oczy kole lecz ludzie starają się te oczy mydlić, dobierać pięknych słów do uzasadnienia mniej pięknych czynów.Z niechęci do rzucania pustych słów na wiatr moje częste przemilczenia ,unikanie wypowiadania opinii.


Czy widzisz związek miedzy pojęciami "człowiek" i "miłość"

Człowiek to według mnie miłość.Prawdziwy człowiek to człowiek kochający,zdolny do miłości,zrodzony z miłości i wychowany w miłości.Z miłości wywodzą się najpiękniejsze cechy określające człowieczeństwo ,dobro i zdolność do poświęceń dla innych.Gdybym miała powiedzieć czym według mnie jest miłość-nie potrafię.To coś tak pięknego ,pijanego,nieuchwytnego ,że brak mi słów.Pięknego i bolesnego.Tak ,w mojej świadomości miłość jest pięknem bolesnym.Na początek pojęcie "jedynej miłości".Według mojej wiedzy i doświadczenia nic takiego nie istnieje. Człowiek potrafi kochać wiele razy w życiu,wiele razy w ciągu dnia.Przynajmniej taki człowiek jak ja.Nie chodzi mi w tej chwili bynajmniej o trywialną miłość zmysłową,fizyczną.Wydaje mi się że przeżyłam miłość wiele razy.Było pięknie,ale też równocześnie boleśnie i źle.Bo nie znam nikogo kto do tego stopnia byłby w stanie w niej się zatracić.Pod wpływem miłości staję się szalona ,nie wiem co się ze mną dzieje.Dosłownie tracę siebie ,a być może moje prawdziwe "Ja" dopiero się uzewnętrznia.
Przykład z życia? W zeszłym roku poznałam mężczyznę.Ba trudno powiedzieć że poznałam.
Zobaczyłam go na plaży i przez kolejne 9 dni nie mogłam oderwać od niego wzroku.Wierzę że to była miłość.Jeden jedyny raz rozmawialiśmy ze sobą przez około 6 godzin.Wyjechałam i przez następny tydzień kombinowałam co zrobić by go znowu zobaczyć.W końcu sprzeciwiając się woli rodziców przyjechałam znowu do Trójmiasta .Tam z daleka obserwowałam go,czekałam aż o 15 skończy pracę.Wtedy odprowadzałam go do domu .Jedna wspólna godzina i nic więcej.Poza pracą robił dodatkowo dyplom i nie mógł (może nie chciał) poświęcić mi więcej czasu.Przez tydzień mimo jego ogromnych sprzeciwów nocowałam na działce, raz na dworcu.23 godziny na dobę byłam zupełnie sama ,włóczyłam się po mieście bez celu.
Myślami ciągle byłam przy nim.Po tygodniu zmusił mnie do powrotu do domu.Wtedy napisałam swój pierwszy wiersz.
Nie mogę powiedzieć że coś się wtedy skończyło,że coś się zaczęło.Po prostu trwa gdzieś na uboczu bez względu na to jakie sprawy obecnie mnie zajmują.Płomień gotowy by rozgorzeć na pierwszy podmuch wiatru.Szalona,szalona,szalona.To straszne,bolesne i piękne

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JESTEM TAKI ,JESTEM TAKI ZMĘCZONY.BOLĄ MNIE RĘCE ,GŁOWA I OBIE NOGI.PĘKA MI SERCE,TYLE SIE DZISIAJ DZIAŁO. WSZYSTKO PRZEZ TUSKA Z JEGO NIEMIECKĄ BANDĄ.

NIE TRZEBA KOŃCZYĆ OXFORDU, YALE CZY HARVARDU, BY ZARABIAĆ MILIONY.JEŚLI TAK CHCE PREZES KACZYŃSKI WYSTARCZY KORESPONDENCYJNA WYŻSZA SZKOŁA OCHRONY ŚRODOWISKA -KIERUNEK BHP.

NOWA MINISTER KULTURY ZAPRAGNĘŁA W PODZIĘKOWANIU NAWIĄZAĆ Z PREMIEREM BLIŻSZY KONTAKT JAK KIEDYŚ Z PEWNYM KOMPOZYTOREM. NIESTETY MATEUSZ PRZEPISAŁ MAJĄTEK NA ŻONĘ. NIE MOŻE WIĘC RYZYKOWAĆ.