NAJJAŚNIEJSZY PANIE. MY TWOI SŁUDZY UNIŻENI PRZYSIEGAMY CI WIERNOŚĆ ,LOJALNOŚĆ ,PARTYJNĄ UCZCIWOŚĆ I ŻE CIĘ NIE OPUŚCIMY AŻ DO ŚMIERCI.
Demokracja jako władza ludu ma swoje dobre i złe strony .Podobnie jak absolutyzm oświecony. Jeśli władca absolutny, król, cesarz czy car ma dużo oleju w głowie, to sprawy idą w dobrą stronę i nie są w stanie przeszkodzić anarchia i liberum veto. Jeśli trafi się władca szalony czy niewydarzony, kraj uratować może jedynie przewrót pałacowy.
DEMOKRACJAW demokracji jest znacznie trudniej. Bo o ile łatwiej znaleźć w najwyższych sferach dobrze wykształconego, bogatego ,a więc nie wyciągającego ręki po grosz publiczny lidera ,niż mądrą większość w całym narodzie. Demokracja zaś dając równy głos wszystkim niesie szczególne konsekwencje. Najgroźniejsze w Polsce.
Już bowiem Jan Kochanowski pod koniec XVI w pisał
„Polak mądry po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak
sobie kupi,
Że
i przed szkodą, i po szkodzie głupi".
Mówił Polakom dokładnie to, co chcieli usłyszeć. Zjazdy szlachty w całym kraju prześcigały się w wygórowanych, nierealnych lub wprost absurdalnych żądaniach pod adresem nowego króla.
Jedni chcieli, by władca spłacił z własnej kieszeni
wszystkie długi państwa. Drudzy, by
prywatnym kosztem wystawił armię.
Trzeci domagali się opłacanej przez monarchę floty. Kolejni jeszcze mówili, że zgodzą się tylko na takiego władcę,
który co roku będzie wpłacać do skarbu państwa pół miliona florenów. Monluc słuchał uważnie każdej propozycji i na każdą wyrażał zgodę. Tym, którym obietnice naprawy państwa nie wystarczały na lewo i prawo rozdawał w imieniu przyszłego
króla dobra ziemskie, urzędy, godności i prezenty w czystym złocie. Jak Zagłoba Szwedom Niderlandy.
Wybory odbywały się pod Warszawą, a więc na obszarze zamieszkanym przez wielkie rzesze słabo wykształconej politycznie szlacheckiej biedoty. Ponieważ jej do stolicy było najbliżej w efekcie to właśnie zagrodowi Mazowszanie mieli decydować o wyniku wyborów – zarówno tych, jak i każdych kolejnych aż do upadku Pierwszej Rzeczpospolitej. Dla zwycięstwa Walezjusza biskup Munluc każdemu szlachciurze z Mazowsza, który przybył na sejm, zgodził się wypłacać po dwa grosze dziennie w zamian za oddanie głosu na Henryka Walezego. Dopilnował też zorganizowania specjalnej kuchni polowej dla miejscowych obywateli z nieograniczonymi ilościami napitków. Mazowszanie nie musieli się nawet kłopotać transportem – francuscy stronnicy zwozili ich masowo na miejsce obrad .Po nigdy nie potwierdzonej obietnicy że, nestorka wygasłego właśnie rodu 49 letnia Anna Jagiellonka odda rękę 21 letniemu Henrykowi, ten nie znający języka polskiego kandydat został demokratycznymi głosami szaraczkowej szlachty Mazowsza wybrany na króla Polski.
Nie nauczywszy
się języka uciekł do Francji już po
3 latach, kiedy zwolnił się
francuski tron.
Minęło 400 lat z okładem
i historia po raz n-ty kolejny raz się powtarza. Wystarczyły obietnice obniżenia
wieku emerytalnego , 500+ i innych socjalnych transferów ,by klasa robotniczo
chłopska i emeryci głownie z byłej Galicji i zaboru rosyjskiego bezpośrednio
po patriotycznej mszy masowo poszli do
urn i wybrali Zjednoczoną Prawicę. Różnicą świadczącą jednak o pewnym postępie
jest to ,że
Henryk Walezy nie znał
języka
polskiego, a Jarosław Kaczyński -choć pochodzi podobno z Odessy- polski dobrze zna .Nie zna za to żadnego
obcego ,bo w Polsce każdy prawdziwy patriota tak ma.
Komentarze
Prześlij komentarz